Różaniec w naszym życiu często pojawia się za szybko, zbyt bezmyślnie i bez żadnego przygotowania. To chyba dlatego robimy z nim dziwne rzeczy, wypaczające jego sens.
Po pierwsze, akcentujemy nadmiernie wymiar prośby, czyniąc różaniec jakąś niemal zapłatą za pożądane od Boga dobra. Każda dziesiątka, a najlepiej każda zdrowaśka ma być w jakiejś „intencji”, przy czym żeby nasze marzenia się spełniły, trzeba odmówić odpowiednią ilość tych zdrowasiek, dziesiątek i różańców. Pewnego dnia Bóg powie: „No dobra, już zapłaciłeś tymi zdrowaśkami, niech ci się cośtam stanie”. Takie podejście do modlitwy jest totalnie nieewangeliczne, bo czyni z niej handel. Przeciwko temu właśnie podejściu Jezus występował, raczej niż je propagował. „Proście, a będzie wam dane” oznacza wytrwałość świętego pragnienia, a nie ilościowe handlowanie z Bogiem.
Po drugie, akcentujemy nadmiernie wymiar walki duchowej, przedstawiając niemal dosłownie różaniec jako jakąś broń palną. Ostatecznie prowadzi to do dziwacznych metafor i haseł z cyklu: „różaniec sprawia, że wyje piekło; jest jak karabin maszynowy, którym walczymy z diabłem” itp. Modlitwa zawsze ma wymiar walki duchowej, to prawda, ale przeakcentowanie tego prowadzi do rozminięcia się z jej zasadniczym sensem, w tym wypadku sensem różańca. Co więcej, łatwo może to prowadzić do traktowania go jako magicznego amuletu, którego używanie, a może nawet po prostu posiadanie, ma chronić przed wszelkim złem.
Po trzecie, traktujemy modlitwę na różańcu jako okazję do dawania świadectwa. Warto wyciągnąć różaniec w windzie czy w tramwaju, bo dajemy wtedy świadectwo wiary. Można też zamanifestować modlitwę na różańcu w obliczu jakiegoś marszu czy zgromadzenia, na którym głosi się tezy niezgodne z chrześcijaństwem. Różaniec służy więc jako manifestacja światopoglądowa i narzędzie chrześcijańskiego świadectwa. Problem w tym, że nie jest to zgodne z Ewangelią. Nigdzie Jezus nie mówi, by dawać świadectwo modlitwą. Przeciwnie, zabrania modlenia się na pokaz, zachęcając do zamykania się w swojej izdebce. Ewangelia zachęca do dawania świadectwa, ale nigdy nie przez modlitwę. Ta ma być czymś w pierwszej kolejności intymnym. Niewierzący mają zobaczyć naszą miłość, a nie nasze różańce.
Jeśli odrzucimy te fałszywe tropy i przestaniemy słuchać tych, którzy nam je wciąż forsują, być może wreszcie dorośniemy do różańca i wejdziemy w jego sens. Zobaczymy wtedy, że jest on niekonieczną, niejedyną i nieobowiązkową, ale naprawdę sensowną i piękną formą chrześcijańskiej modlitwy, stanowiącą pewną syntezę różnych form. Różaniec łączy w sobie tradycję mantryczną czy monologiczną, będąc powtarzaniem w kółko tej samej formuły. W centrum tej formuły jest imię Jezusa, co podkreśla, że różaniec jest pewną zachodnią wariacją starszej tradycji modlitwy Jezusowej, popularnej na chrześcijańskim Wschodzie. Jednocześnie w różańcu wychodzi się od rozważania epizodów Ewangelii. Jest więc on także medytacją słowa, nawiązuje do tradycji lectio divina. Ostatecznie jednak prowadzi do kontemplacji, w której niczego już się nie rozważa, ale wycisza się umysł, zanurzając go w Bogu. „Bezmyślne klepanie różańca” to znana inwektywa, ale w rzeczywistości jest to nieświadomy komplement. Tak, ostatecznie chodzi o bezmyślne klepanie. W czasach popularności różnych form wyciszenia i oczyszczania umysłu, różaniec trafia w sedno naszych zapotrzebowań. Jest modlitwą bezmyślności, pozwala wejść w rozmyślanie o słowie, a potem przejść do bezmyślnego klepania, które nas oczyszcza. W czasach popularności dbania o siebie, autoafirmacji i zmagań z niechęcią do życia, warto podkreślić, że różaniec ma także i ten aspekt. Maryja to nie tylko Maryja, ale także w teologii chrześcijańskiej symbol każdego człowieka stającego przed Bogiem. Słowa pozdrowienia Gabriela, które powtarzamy w różańcu, mówimy w pewnym sensie także do siebie. „Jesteś szczęśliwy, bo jesteś pełen łaski. Bóg jest z tobą” – powtarzamy uparcie, choć nasuwają nam się inne myśli: „Jesteś beznadziejny, ten dzień będzie jeszcze gorszy niż poprzedni, nie ma w tobie nic dobrego, żadnego Boga z tobą nie ma”.
Różaniec jest niesamowity, gdy porzuci się towarzyszące mu zabobony i spojrzy się na niego kompletnie inaczej.