Modlitwa pierwszych chrześcijan

W czasie rozmaitych dyskusji na tematy okołochrześcijańskie, ludzie lubią powoływać się na „pierwszych chrześcijan”, często pozostawiając to hasło bez żadnego komentarza i dopowiedzeń. Kim właściwie byli owi pierwsi chrześcijanie?

Niektórzy, mówiąc o nich, mają chyba na myśli po prostu chrześcijan starożytnych. Wedle periodyzacji kościelnej antyk trwa do VIII wieku, a więc mamy całe rzesze tych pierwszych chrześcijan.

Inni, nawiązując do kategorii „pierwszych chrześcijan”, myślą o chrześcijanach pierwszych trzech stuleci. Od IV wieku zaczęła się bowiem sławetna epoka konstantyńska, a wraz z nią umasowienie i upaństwowienie chrześcijaństwa. Pierwsze trzy wieki, stulecia prześladowań, miałyby być czasami pierwszych chrześcijan.

Ktoś inny powie – nie, naprawdę pierwsi chrześcijanie to ci, o których czytamy w Listach Pawła. Wspólnoty Pawłowe, pozbawione jeszcze sztywnych struktur i doktryn, złożone zarówno z rodzin, jak i z celibatariuszy, zbierające się wspólnie po domach na modlitwie i łamaniu chleba, podejmujące też radykalny styl życia pośrodku pogańskiego świata – oto pierwsi chrześcijanie.

Ktoś jeszcze inny powie – w żadnym wypadku. Mieszczańscy poganochrześcijanie Pawła to już nie to, o co chodzi. Ci ludzie mieszkali sobie w swoich domach, a jedynie co parę dni spotykali się razem, niczym członkowie współczesnych katolickich wspólnot. Prawdziwi pierwsi chrześcijanie to była wspólnota jerozolimska, która istniała już przed misją Pawła. Tam ludzie naprawdę szli na całość, sprzedawali domy, mieszkali razem, wszystko mieli wspólne i żyli razem z apostołami.

Ale wreszcie ktoś powie, że tacy zupełnie pierwsi chrześcijanie to po prostu członkowie ruchu Jezusa. Ludzie, którzy znali Go osobiście, a nie poznali historię o Nim dopiero po Jego śmierci. Ci, którzy słuchali Jego nauczania i wprowadzali je w życie.

No i na koniec ktoś powie: Tak, ale spośród członków tego ruchu takimi naprawdę pierwszymi, najpierwszymi chrześcijanami byli dosłowni uczniowie Jezusa. Ci, którzy szli za Nim w zupełnie dosłownym sensie. Ci, którzy głosili królestwo Boże i prowadzili życie wędrowców. Dalej już cofnąć się nie można. Jeśli różnie można rozumieć hasło: „pierwsi chrześcijanie”, to wędrowni uczniowie Jezusa, spośród których szczególną rolę pełniło dwunastu, byli, nazwijmy to, „najpierwszymi chrześcijanami”.

Mówi się, że modlitwa „Ojcze nasz”, którą dziś poznajemy w czytanej Ewangelii w wersji Łukasza, to modlitwa „pierwszych chrześcijan”. De facto jest to modlitwa w pierwszej kolejności „najpierwszych chrześcijan”. To w ich kręgu i w kontekście ich sposobu życia się narodziła, niezależnie od tego, czy dosłownie faktycznie podał ją im Jezus, czy ukształtowała się w nawiązaniu do Jego nauczania i Jego stylu modlitwy. To ważne, by postawić modlitwę Pańską właśnie w takim kontekście.

„Ojcze nasz” – mówili ludzie, którzy wyrzekli się ziemskich ojców, porzuciwszy swoje rodziny i cały familijno-społeczny porządek. Wyrzekli się wszystkiego, każdego ziemskiego punktu oparcia. Odtąd już tylko do Boga mogli mówić: Ojcze.

„Niech się święci Twoje imię” – mówili ci, którzy pogardzili własnym imieniem. Nie dbali o swój wizerunek, zrezygnowali z jakiegokolwiek szacunku lub uznania, stając się włóczęgami. Tylko o imię Boga, czyli Jego PR, odtąd się troszczyli.

„Niech przyjdzie Twoje królestwo” – powiadali ci, którzy całym swoim życiem świadczyli o tym, że to królestwo już nadchodzi. Swoją rezygnacją ze wszystkiego potwierdzali, że nadchodzi nowe. Wyrzekli się doczesnych pragnień i politycznych aspiracji, oczekując tylko nadejścia królowania Boga w mocy.

„Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień” – mówili ludzie, którzy nie potrzebowali i nie chcieli niczego więcej, niż prostej strawy. Nie odkładali nic na później, nie oszczędzali, nie martwili się o jutro. Nie mieli zapasów ani pracy, zabezpieczenia ani pewności, że będą mieli co jeść. Liczyli na to, że dziś, gdy będą głosić królestwo, Bóg ich nakarmi poprzez jakichś dobrych ludzi. Tylko tyle.

„Przebacz nam nasze grzechy, jak i my przebaczamy” – modlili się ci, którzy całkowicie zdali się na Boże miłosierdzie. Zdawali sobie sprawę, że są krusi i słabi, że błądzą i grzeszą. Pragnęli Bożego przebaczenia, w które ośmielali się mieć ufność dlatego, że także sami potrafili przebaczać – sobie nawzajem (bo na pewno nie brakowało okazji do kłótni przy takim sposobie życia), jak i ludziom, którzy ich odrzucali (bo na pewno nie wszyscy odnosili się ciepło do włóczęgów bredzących o królowaniu Boga).

„Nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie” – bo pokusa jest tylko jedna. Zwątpienie w słowo Pana, w nadchodzące królestwo. Pokusa powrotu do dawnego życia.

Czy chcę powiedzieć, że my w takim razie w ogóle nie powinniśmy modlić się tą modlitwą, bo żyjemy zupełnie inaczej? Nie, ale po prostu warto pamiętać o takim kontekście tekstu „Ojcze nasz”. I przynajmniej nie mieć czelności używać tych słów do proszenia Boga „w intencji”, jak to się mówi, ziemskich rozkoszy, awansów zawodowych, prestiżu i sławy, luksusu i blichtru, zwycięstwa nad „wrogami” i zaprowadzenia ziemskiego królestwa niebożego.

One Reply to “Modlitwa pierwszych chrześcijan”

  1. Ppp pisze:

    Myślę, że intuicyjnie „pierwszymi chrześcijanami” nazywamy ludzi żyjących jeszcze w starożytnym Rzymie. Bez różnicy, czy w pierwszym czy czwartym wieku. Nawet ten ostatni jest od nas odległy o kolejne 16 wieków.
    Choć z drugiej strony „ludzie znający ludzi znających Jezusa” lepiej pasują. Nawet, jeśli niektórzy bardzo długo żyli, to w okolicach 80r n.e. już byli martwi. W momencie śmierci Jezusa musieli być dorośli, czyli musieli się urodzić przez 10r n.e.
    Czyli pokolenie, urodzone w okolicach 60r n.e., byłoby „ostatnim z pierwszych” – które mogło świadomie rozmawiać z bezpośrednimi świadkami.
    A następni, urodzeni po 70-80r n.e., choć jeszcze starożytni, już by byli „wierzącymi opowiadaniom i księgom”, a nie bezpośrednim świadkom. Czyli już nie „pierwsi”.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przejdź do paska narzędzi